Podczas doskonalenia procesów produkcyjnych często dążymy do osiągnięcia stanu idealnego, w którym nie występują straty, a wszystkie elementy funkcjonują w pełnej harmonii. Taki stan nazywamy „optymalnością”. Ale czy rzeczywiście można go osiągnąć? Pytanie wydaje się proste, ale odpowiedź już taka nie jest. Na wielu obronach prac inżynierskich czy magisterskich słyszałem zarzuty komisji dotyczące użycia tego pojęcia.
„Optymalność? A co to właściwie znaczy?” – to pytanie pojawia się regularnie i budzi emocje. No właśnie, jak to z tym jest?
Teoretycznie optymalny proces produkcyjny to taki, który nie generuje opóźnień, spełnia wszystkie założone cele i eliminuje wszelkie straty. Brzmi pięknie, ale rzeczywistość jest bardziej skomplikowana. Proces produkcyjny to coś znacznie więcej niż liczba wykonanych wyrobów w określonym czasie. Musimy uwzględnić takie aspekty jak jakość produktu, zużycie energii, wykorzystanie zasobów produkcyjnych czy wpływ na środowisko. Każdy z tych elementów jest istotny, a ich wzajemne powiązania dodatkowo komplikują sprawę. Dołóżmy do tego zmienne warunki rynkowe, ograniczenia technologiczne i czynniki ludzkie, a nagle osiągnięcie stanu „idealnego” staje się mało prawdopodobne. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że jest to po prostu niemożliwe.
Skoro więc nie możemy mówić o procesie idealnym, to czy możemy uznać, że coś jest „optymalne”? Często słyszę pytania o to, jak nazwać proces, który działa dobrze w danych warunkach i wydaje się najlepszy spośród dostępnych rozwiązań.
Odpowiedź brzmi: „optymalność” to pojęcie względne. Proces można uznać za optymalny, ale tylko w odniesieniu do konkretnego zestawu warunków i wariantów, które zostały wcześniej przeanalizowane. To oznacza, że „optymalność” nie jest czymś uniwersalnym – zawsze jest ograniczona do określonego kontekstu. Coś, co dziś wydaje się optymalne, jutro może stracić swoją przewagę w obliczu zmiany warunków lub nowych danych. Warto o tym pamiętać, aby nie popadać w pułapkę myślenia o „optymalności” jako o stanie ostatecznym.
Na koniec warto wspomnieć o jeszcze jednym aspekcie, czyli o języku. Każda rozmowa polega na wymianie poglądów i ma na celu przekazanie zrozumiałej informacji. Jeśli Twój rozmówca przez sformułowanie „proces jest optymalny” rozumie dokładnie to samo co Ty, to świetnie – możecie swobodnie używać tego określenia. Ważne, aby obie strony wiedziały, o czym rozmawiają, i zgadzały się co do definicji. W przeciwnym razie, zamiast rzeczowej dyskusji, grozi Wam rozmowa o… znaczeniu słów. Dlatego zawsze warto precyzować swoje założenia i upewniać się, że wszyscy uczestnicy rozmowy mają te same pojęcia na myśli.